tatry 19.09 cubryna i kasprowy
19 w piatek, na fajrant, jedziemy w tatry. Odpoczac :)
Kto chętny?
Nocleg w Murzasichlu
1. Ja
2. Renia
3. Justyna z wro
4.brydzia
5.
Maks 6 osob :)
Wyjechalismy w cztery osoby. Piątek objawił się zamieszaniem. Dużo się działo, skuterem pojechałem do Gostynia, ale w końcu nastąpił ten piękny czas, gdy spakowani wsiedliśmy do sharana, pojechaliśmy na działkę po mamcie i dalej do Wrocławia, skąd zgarnełiśmy Justynę. Droga była ciężkim przeżyciem. Bardzo duży ruch, korki myślałem, że nie dojedziemy. Do Murzasichla dotarliśmy o 22.30, szybko poszliśmy spać. Nim zamknęliśmy się w swoich pokojach ustaliliśmy, co chcemy zrobić w sobotę. Stworzyliśmy dwa zespoły. Renia z Brydzią idą strążyską i drogą nad Reglami do Kir. A my z Justyną mamy ciężki temat do przepracowania. Ja bym chciał Cubrynę, justyna nie chce opuszczać znakowanego szlaku. Musiałem wzbić się na wyżyny dyplomacji, żeby przypomnieć jej, że nigdy źle się ze mną nie bawiła, że w każdej chwili możemy zawrócić. Niechętnie zgodziła się.
Rano ruszyliśmy na Palenicę. Choć nie było 6, już były korki przy rondzie. Po kilku minutach dotarliśmy pod parking i wysiedliśmy z samochodu. Renia przejęła kierownicę i pomknęła z Brydzią do Zakopanego, a my poszliśmy w stronę Moka. Dzięki ciekawym rozmowom, nawet szybko dotarliśmy pod Moka. Zdziwiło mnie, że jest tak dużo ludzi.
WEJŚCIE NA CUBRYNĘ
Co trzeba zrobić, by poruszać się nieoznakowanymi szlakami? Justynę przerażało widmo mandatu. Niepotrzebnie, znam zasady TPN. I wpisałem nas do książki wyjśc taternickich. A co to Cubryna? Szczyt wznoszący się 2376m n.p.m. w głównej grani Tatr. Szósty pod względem wielkości szczyt w Polsce. Widać go z Moka. Patrząc na Mnicha trzeba spojrzeć w lewo.
Wyruszyliśmy spod Moka, przed nami idzie ekipa z przewodnikiem. Trochę podsłuchałem rozmowę. Przewodnik podał kilka istotnych szczegółów dotyczących choćby plecaka, że wszystko musi być w środku. Zademonstrował, co dzieje się z napojem, który masz w plecaku, w bocznej siateczce. Gdy sie schylisz, spada 300metrów w dół. W pewnej chwili przewodnik donośnym głosem spytał, czy ktoś ma jakieś pytania. Żartem spytałem, czy na Cubrynie jest czynny makdonald, odpowiedział z uśmiechem, ze maka nie ma, ale jest Starbucks. Zapunktował tym. Pomyślałem, że w końcu spotkałem polskiego przewodnika, który ma i wiedzę i poczucie humoru. Usłyszałem, ze jeden z uczestników spytał przewodnika:
- na Cubrynę można wejść? Tam chyba nie ma szlaku?
- ze mną możecie wejść- odparł przewodnik- jesteście moimi klientami. Jednak sami nie możecie wchodzić, bo narazicie się na poważne konsekwencje, a minimum na mandat.
Po tych słowach przewodnik stracił w moich oczach cały szacunek. Tak jak wspomniałem wcześniej, właściwie każdy może wejść na nieoznakowane szlaki, musi tylko posiadać umiejętności i wpisać się w książkę wyjść.
Idziemu ceprostradą w stronę Szpiglasowej przełęczy. Ze strumienia nabrałem wody do bukłaka, no jak wiadomo, taka woda najbardziej mi smakuje. Doszliśmy do odejścia szlaku na Wrota Chałubińskiego. Skręcamy w niego, by po kilku metrach odbijamy w lewo, w stronę Mnicha. Dróżka jest bardzo dobrze widzialna, nie sposób pobładzić. Tuż przrd Mnichem skręcamy w prawo. Choć już mniej, nadal widać ścieżkę którą musimy iść. Dróżka skręca w lewo, w pewnym momencie trzeba zejść niżej. Nawigacja nie stanowi problemu. Mamy piękny widok na Mnicha, slyszymy wspinaczy, a w dole wodę Morskiego Oka. Z przerażeniem spoglądamy w stronę schroniska. Ludzi jak mrówków. Cieszymy się, że wybraliśmy ten szlak, a nie jakiś komercyjny. Dochodzimy do żlebu, którym wspinamy soę na Hinczową przełecz. Tu możemy albo w lewo na MSW (mięguszewicki szczyt wielki) albo na Cubrynę. My idziemy na Cubrynę, kawałeczek granią. Szczyt zdobyty, radość w oczach. Justyna promienieje. Chwilę siedzimy na szczycie, oprocz nas, są jeszcze 4 osoby. Mamy piękną panoramę. Z Polskiej strony widzimy Szpiglasa, świnicę, Kozi, z tyłu, po stronie słowackiej np Szatana widoczność jest rewelacyjna. Po kilku minutach schodzimy. Od Moka czujemy się jak na pielgrzymce na Jasną Górę. Tysiące osób człapie w dół. Syaramy się jak najszybciej dojść do Palenicy. Mój Skarb przyjeżdza po nas samochodem i jedziemy coś zjeść do Studnoara. Niestety w knajpie jest kilkadziesiąt osób ovzekujących na wolny stolik. Zrezygnowaliśmy i pojechaliśmy po prowiant do Lewiatana. No i oczywiście, piwko wiśniowe. Po powrocie do Murzasichle chwilę porozmawialiśmy z gospodynią, zjedliśmy, wypiliśmy piwko i poszliśmy spać. Na rano planujemy podział na dwa zespoły. My pieszo na Kasprowy, Renia z Brydzią kolejką.
W niedzielę dotarliśmy na parking koło 6 rano. Już spakowani i gotowi do powrotu do domu. Gdy usłyszałem cenę za parking, zagotowałem się. 60zł. A normalnie płaciłem 30... Zanim wyruszyliśmy, chciałem pocałować się z Renią. Zostałem odepchnięty z obrzydzeniem:
- Adi, piłeś zimny napój, a ja gorącą herbatę, czyś ty zwariował, język masz lodowaty, wychłodzisz mnie.
No cóż, takiego tekstu nie usłyszałem nigdy wcześniej...
Doszliśmy do kolejki do kolejki, pożegnaliśmy się i z Justyną ruszyliśmy w stronę Myślenickich. Oczywiście nabrałem wody ze strumienia. Trochę wieje wiatr. Renia zadzwoniła, że z powodu wiatru kolejka nie będzie kursować. Umówiliśmy się w schronisku na polanie Konradowej. My przez Kasprowy, a dziewczyny od dołu. Wiatr był dość zimny. Był moment,że założyłem i polar i rękawiczki. Po dojściu na Kasprowy, poszliśmy w stronę przełęczy pod Kopą. I przerazilła nas ilość ludzi. Tylu jeszcze ludzi w Tatrach nie widziałem. I mam nadzieję nigdy już nie zobaczę..
Spotkaliśmy się z dziewczynami i zeszliśmy do samochodu. Od Kux̌nic Renia szła bez butów. Paluszki odmówiły posłuszeństwa. Do Poznania jedziemy przez Słowację, omijając polskie korki. A i tak staliśmy w korku w Żywcu, Bielsku i paru innych miejscach. Za to... Mnicha zaliczyliśmy. :) (taka miejscowość).
Po głowie chodzi mi MSW. Może następnym razem zrobimy go razem???
Za tydzień Marta chce zrezygnować z wyjazdu, więc mamy 3 miejsca... Tatralandia i ferraty
Poniżej relacja foto.
Niedziela
Zdjęcia od Reni
Zdjęcia od Justyny




















































Komentarze
Prześlij komentarz