Pico da vara, najwyzszy szczyt Sao Miguel. 8 stycznia
Kończy się rok 2024. Wsiadamy w samolot Lufthansy i lecimy do Lisboa, z przesiadka w Munchen. Tym razem elitarna wyprawa, tylko we dwoje. Wystartowaliśmy ostatniego dnia roku 2024. W Lisboa mamy być o 23.30. Lecimy Lufthansa, z przesiadka w Munchen. Niestety, zlecenia przeczytałem w pośpiechu czas. Myślałem, że lufa podaje czas całej podróży, a to byl czas oczekiwania na przesiadke. Dlatego na lotnisku ułożyliśmy puzzle
W końcu wsiedliśmy do samolotu, po bardzo długim oczekiwaniu podjechaliśmy na stanowisko "mycia" samolotu, czyli procedury ułatwiającej start samolotu, gdy może dojść do oblodzenia skrzydeł. Trwalo to bardzo długo, tekst kapitana bardzo nas rozśmieszył. W wolnym tlumaczeniu: z powodu zbyt długiego guzdrania się, dziś już nie wylecimy. Zawrocilismy na terminal, a lot został przełożony na 6ta rano. Nowy Rok, zamiast w Lisboa, przywitaliśmy w busie wiozącym nas do hotelu. Tu też byla przygoda, bo drzwi się zepsuły i wszyscy musieli wysiadać przez fotel i drzwi kierowcy. Dotarliśmy do Lisboa, gdzie spędziliśmy kilka dni.Rano wstaliśmy i udaliśmy się do wypożyczalni samochodów, po auto za 30e na dobę. Ruszylismy zwiedzac wyspę.
- Sete cidates
- Caideira Velha, termy podgrzewane wulkanem
- cha Gorreana, czyli plantacja herbaty
Ciuchy mamy mało górskie, bo plan wycieczki powstał nagle :)
Przed szczytem pojawiają się drewniane podestyIdziemy cały czas w chmurze, wszystko jest mokre
W końcu docieramy na szczyt. Jesteśmy w najwyższym punkcie wyspy Sao Miguel. Widoki są ponoć cudne, w oddali ocean. Musimy sobie to wyobrazić.
Po zejsciu ostatni punkt:
Całość wycieczki: 11h. Jutro lecimy do Porto
SUPER PRZYGODA
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
OdpowiedzUsuńpoblogowane :) ładnie - gratuluję !
OdpowiedzUsuń