pizo di coca. Zmiana terminu. 18.10

Start 18 październik. Powrot 23 październik.
Kto chętny?
Zwiedzamy milano, wchodzimy na coce. 
1. Ja
2. Renia
3. Tomek
4. Wiola
5. Lukasz

18/19 śpimy w bergamo (975)  Papavero Accademia Carrara

19/20 schronisko valbondione
20/21 schronisko valbondione


21/22 PrimoPiano - San Dionigi
22/23 (1446) PrimoPiano - San Dionigi

Wystartowaliśmy o 18.05. Z kilku minutowym opoznieniem. Po wylądowaniu na lotnisko wzięliśmy kluczyki od samochodu I autobusem pojechaliśmy po samochod. Po dojechaniu (pod same drzwi i wypakowaniu ruszyłem z trudna misja: znaleźć parking. Udało się, choć kosztem kilkunastu euro. Wracając natknąłem się na moją grupę, oznajmili mi: jeść. Zaproponowalem podejście do Citta Atta, przez mysl mi nie przeszło, że... Dojdę sam.
Reszta zatrzymala się w pierwszej knajpie. No cóż. Czasem tak jest, że głód wygrywa z chęcią włóczęgi. Ja musze najpierw nakarmić się klimatem
Dotarłem do dwóch świątyni, w obu nabożeństw. Jest piatek, godzina 22...
To dla mnie środek nocy...
Jutro jedziemy do valbondione i ruszamy na szlak...
Rano poszliśmy zwiedzac Bergamo. Po zwiedzeniu górnego miasta


Wróciliśmy do samochodu. Dojechaliśmy do sklepu, zrobiliśmy zapasy na tydzień i Dojechaliśmy do Valbondione, skąd ruszyliśmy szlakiekiem do schroniska Coca. Padało, prognozy pogody mówiły o bardzo obfitych opadach deszczu. Ale dzielnie maszerowalismy. My z Renia na koncu


Szlak jest dobrze oznakowany, na paru odcinkach jest ferrata: łańcuchy, ogólnie idzie się dobrze
Dogonilismy Wiole. Idzie i narzekajcie, że ciężko, że pod górę, że Tomek Ja zostawil. Troszkę panikuje, jakby pierwszy raz w gorach była. Może powinna pomyśleć o gorach sowich? Przemoczeni doszliśmy do schroniska. Rano nadal padało, ale ruszyliśmy (oczywiście bez Wioli) w stronę jeziorka. Tam odpadła od nas Renia






W trójkę poszliśmy do przełęczy, niestety w deszczu. Od przełęczy droga wspinaczkowa, poszliśmy z Tomkiem kawałek i zrezygnowaliśmy, deszcz, chmury, słaba widoczność. Zamierzam tu niebawem wrocic, może z synem?


Schodzimy. Na skalach widać słabe doświadczenie lukasza. Robi dziwne rzeczy :) I klnie. W jeziorku zaliczyłem kapiel, zmywając z siebie całe brudy. Idziemy do schroniska. A rano, już w pełnym słońcu schodzimy do samochodu








Komentarze

  1. Czym dojazd i na ile dni???
    Zainteresowani

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://jaigory.blogspot.com/2024/03/treking-po-alpach-bergamskich.html

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to chyba za głupi już jestem na te wyjazdy. Nie mogę zrozumiec co napisane a po Polsku :) zadzwonię do Ciebie no jak wiesz interesuje mnie konkret.

    OdpowiedzUsuń
  4. Termin dla mnie fajniejszy, chociaż w górach może już być śnieg... przemyślę :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

dubaj? plus kutaisi z WDC

Weekend 15 sierpnia Austria

Boże Ciało. KGP