12.07 wyjazd w Tatry
Startujemy w piątek na fajrant, jedziemy spać. Rano Rysy, a w Niedzielę Zawrat , Kozi...
Uczestnicy:
1. Ja
2. Renia
3. Wiki
4. Gosia
5. Jarek
Plany, jak to plany, mają to do siebie, że się zmieniają. Tu też było inaczej, niż planowaliśmy. Wyjazd nastąpił z opóźnieniem, wjechaliśmy na a4, otrzymaliśmy strzał z kamienia. Szyba zbita. Szkoda zgłoszona w compensie... Dojechaliśmy do Murzasichla, poszliśmy spać. Powiedziałem, że wstajemy bez spiny, więc spaliśmy dłużej, niż planowałem. Jarek podrzucił na do Palenicy i ruszyliśmy na trudny spacer do Morskiego Oka. Bez tlenu, bez szerpow, tylko we dwoje...
Już przy parkingu w Palenicy było bardzo dużo osób. Ale... idziemy. Jest ciężko, powietrze, którym nie da się oddychać. Gęste, parne...Te dwa zdjęcia są zrobione w tym samym czasie, tylko w dwie różne strony. Z jednej niebo słoneczne, z drugiej deszczowe... przygoda czeka. I wiem, że będzie ciekawie. Doszliśmy do Moka. Spacer ciągnął się w nieskończoność. Myślałem, że nie damy rady, ale hart ducha i zacięcie wygrały. W niecałe dwie godziny doszlismy
Po nabraniu sił, ruszyliśmy dalej.
W końcu zaczęliśmy nabierać wysokości. Po wcześniejszym zmęczeniu nie ma już śladu.Jest trochę ludzi na szlaku. Przeraża mnie ich wiedzą na temat poruszania się po szlaku. Spora część, powinna iść na szkolenie, zanim ruszą zdobywać szczyty
Jak ma się wyczucie czasu, to na szczyt trafia się bez kolejek. A gdybyśmy słuchali ludzi, zalamalibysmy się. Bo dowiedzieliśmy się, że korek jest na trzy godziny. A tak naprawdę nic nie staliśmy. Szyt zdobyty
a nawet dwa. Po polskiej i Słowackiej stronie. Słowacki jest wyższy.
Calus na 2501 😀 Pora zejść. Idziemy na Słowację, choć nie mamy dokumentów. Z sms, dowiadujemy się, że trasa do Moka, wykończyła Jarka. Tak się zmęczył, że pozbył się śniadania (niestety paszcza) i zaległ nieprzytomnie na kamieniu. Oczywiście pozniej powiedział, że to nie zmęczenie, a strucie śniadaniem... zeszliśmy do chaty
idziemy do najsłynniejszej toalety w gorach
A z czego jest znana? Ano z tego, że siadając na tronie masz taki widok
Przyznacie, że od samego widoku można się posrac 😀 To jest szyba. Nie fototapeta :)
Przed rozstajemy dróg złapałem zasieg i poprosiłem Jarka, by po nas podjechał. Jednak złapaliśmy opoznienie z powodu deszczu i burzy. Ciekawostka, Renia się boi burzy. A nie znała sztuczki z intencja. Zademonstrowałem jej, i zdziwiła się, że to działa. A mianowicie miała wysłać intencje do Burzy (modlitwę do Nieba) aby przestało trzaskać piorunami. I że zdumieniem, po powiedzeniu na głos prośby, burza ustala... przemoczeni zeszliśmy do strbskeho plecak i wsiedliśmy do auta. Poprosiliśmy Staszka, aby przygotowali nam w Karczmie jedzenie. W końcu udało się wciągnąć pstrąga:):):).
Po skonsumowaniu oscypków ruszyliśmy dalej. Gosia stwierdziła, że chętnie wskoczyłaby do strumienia. Obruszyła się, gdy ja wyśmiałem, jednak gdy zmoczyła nogi, zwróciła mi honorStwierdziła, że woda jest lodowata.
Do Raptawickiej weszli tylko faceci. Dziewczyny odmówiły wspiecia się. Zeszliśmy do szlaku do mylnej. I do mylnej poszliśmy tylko z Renia. Reszta stwierdziła, że nie chce się czolgac.W mylnej pobuszowalismy w bocznych korytarzach i zeszliśmy. Koniec przygody. Jedziemy do Poznania. Łezka się kręci w oku...
Cudowni wariaci
OdpowiedzUsuńDziękujemy, że daliście nam szanse pokonać ten pierwszy krok....i myśli i obrazów w głowie moc...♥️⛰️
Usuń