treking po Alpach bergamskich

5 kwietnia w nocy ląduje w Bergamo, wracam zapewne w poniedziałek, by we wtorek być w pracy.
Szczegóły napisze pozniej

W końcu nadszedł piątek. Spakowałem się w plecak 16 litrowy, wziąłem śpiwór, karimatę i plachte biwakowa. Nad dołączeniem do wyprawy zastanawiała się Gosia, nawet obdzwoniła schroniska. Przekazała mi, że coca jest zamkniete. Na kamerkach widać śnieg... będzie śmiesznie. Wsiadam w Ryanaira i ląduje w Bergamo po północy. Wg informacji mam autobus Lini s60a o 8.20. Terefere. Nie przyjechał. Wcześniej kimnalem się na lotnisku. Trudno, kupuje bilet, wsiadam w jedynkę i jadę do Bergamo. Kupuje conieco i jade dalej tramwajem, kupując kolejny bilet. Dopiero w Albione zmądrzałem i kupiłem bilet na 72 h. Wg moich obliczeń wystarczy na powrót. :) przesiadam się parę razy. Na jednym z przystanków zaczepił mnie zaaferowany Włoch. Ni w ząb nie zakumalem o co mu chodzi, więc wyciągnąłem telefon, i odpaliłem tłumacza. Napisał po włosku, chciał kliknąć tlumacz z języka i... no tak. Skąd miał wiedzieć, że italy, to włoski:p zdziwił się troszkę. Szukał pęku kluczy.. w autobusie trochę kimnalem, Wg googla miałem jechać jeszcze dwa przystanki. Tylko... autobus zawrócił... wysiadłem i idę w upale w stronę plaży przy rzece. W planach mam umyć się tu, gdy będę wracal. W Valbondione zaczyna się szlak
Trzeba dojść do końca miejscowości.



Dotarłem do schroniska, w środku, w schronie zimowym była para Włochów. Chwilę pogadaliśmy i poszedłem spać. Oni rano poszli na coca, ja... zostałem w schronie. Spałem, czytałem i odpoczywałem. Offline. Bez wiadomości co kto komu, za ile...













Cel osiągnięty. Sprawdziłem jak dotrzeć  co zabrać jak się bawić. Z pewnością niebawem tu dotrę, by wejść wyżej. Może tym razem polecisz ze mną???
Po zejściu wskoczyłem do rzeki Serio. Malowniczo wyglądał jej początek. Z gór, ze Śniegu spływa woda. Chyba nie muszę zaznaczać, że była potwornie lodowata. Po zamoczeniu głowy poczułem, że mózg zapada w hibernację. Fajne uczucie. Takie mrowienie... Doszedłem do autobusu z valbodione do Clusone. W Clusone miałem przesiadkę. Wsiadam do autobusu, kieras prosi mnie o bilet. Wyciągam. A on mi na to, że ten bilet jest nieważny... a kupiłem taki na 72 godziny. Byc może nie ma takiego zasięgu? Bo w Bergamo działał. Poszedłem pozwiedzać...



To lokalne jedzenie. Ponoć. Do tego piwko i ... Nie chce mi sie hjuż nic więcej robić...





Ponoć koniecznie trzeba przejechać się kolejką... jakoś wrażenia na mnie nie zrobiła
A wiecie, że udało mi sie spakować w 16 litrowy plecak ze stelażem??? Czyli realna pojemność to 12? :)

Komentarze

  1. Przepiękne zdjęcia - jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze fajnie Ci potowarzyszyć... aktualnie tylko odtwarzając Twoje przygody ... jak to mówi mój znajomy zazdraszczam ... i podziwiam ... jeszcze dołączę

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

dubaj? plus kutaisi z WDC

Juz po operacji, czas na Hohe Wand 12 sierpnia

24.12 Święta w Alpach?