teide w marcu

Afryka, choć nie dzika, wzywa mnie. Po listopadowym braku możliwości wspiecia się na najwyższy szczyt Hiszpanii, 21 marca o 7 rano Ryanair wzniesie się że mną w powietrze i pomknie do Stansted, gdzie przesiadam się w samolot na Teneryfe. Po wylądowaniu spotykam się z Renia, wsiadamy na skuter i zaczynamy eksploracje wyspy. Tym razem będziemy tylko w duecie. Trzymajcie kciuki

Wszystko poszło zgodnie z planem. Wyrobiłem się na samolot (miałem jeszcze ponad kwadrans zapasu), i opuscilem zimna Polskę. Trochę tylko niewyspany byłem, gdyż, zamiast spać, wczoraj wieczorem pojechałem (oczywiście pociagiem) na piwo do Wrocławia, gdzie spotkałem się z ciocia Ola z Paryzewa. Po wylądowaniu w Stansted poszedłem na mały spacerek i wróciłem na lotnisko, poczytać powieść. W końcu wsiadłem w swój samolot i trochę czytając, trochę spiąć doleciałem na Teneryfa. Słoneczna afrykańska wyspa przywitała mnie deszczem. Pomyślałem, że jest to ironią losu, by marznąć na skuterze. Poczekałem chwilę na Renie, która leciała z Modlina i udaliśmy się w umówione miejsce, skąd wyruszyliśmy skuterkiem do Fasny. Na szczęście przestało padać. Choć chmury wiszą na niebie... po zjechaniu z autostrady zeszliśmy w stronę oceanu. Wysokie klify broniły dostępu do wody. Gdybym miał line, odważyłbym się zejść po wulkanicznej skalę do wody. Bez szpeju nie ryzykowałem odpadnięcia. W wodzie, zauważyliśmy dwóch pletwonurkow... czyli jest szansa, że ktoś by mnie uratował...


Dotarliśmy do Fasny. Nawigacja wskazała pionowa drogę. Skuter nie dał rady wjechać. Renia musiała zejść. I o własnych siłach dojść pod górę. Mi udało się wjechać. Dotarliśmy do domu, wypakowaliśmy się i... pojechaliśmy do knajpy, która kusiła reklama: piwo za 1 euro. Grzechem byłoby się nie skusić. Zamówiliśmy więc piwo i lokalna pizze. Barman nas zaskoczył. Dostaliśmy kufel z piwem. Niby wszystko zgodnie z reklamą. Tylko... nikt się nie zapytał, jaką jest pojemność 'duzego' piwa. We wrocku, prosząc o małe piwo, dostaliśmy półlitrowe kufle. Tu, prosząc o duże, otrzymaliśmy kufel 0,25... myśleliśmy, że knajpa już nas niczym nie zaskoczy. Jednak pizza nas zadziwiła. Dostlismy pizze z sosem pomidorowym, przysypana frytkami i szynka... takiej pizzy wcześniej nie jedliśmy... 
Poszliśmy spać. Rano zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy do Santa Cruz. Oczywiście ruszyłem lokalna droga, gdyż... więcej wtedy można zobaczyć. Skuter pozwala na lepszą obserwacje niż auto.
I... warto było przejechać się lokalna droga. Zobaczyć miejsca niewidoczne z autostrady.

Dojechaliśmy do jednej ze stolic kanarów. Bez nawigacji, trafiłem do Palmetum. Ciekawostka: niedawno było tu wysypisko śmieci, a teraz mamy ogród botaniczny zarośnięty palmami. Prośba tu do Jolki: chce też taka agawe!!!!

Kilka metrów wysokości... a, jak kiedyś będę chciał zrobić mur, to też chciałbym, by był porośnięty kwiatami, tak jak tutaj... a swoją drogą jak to jest, że dbam o trawnik, przycinam, rzucam nawóz, podlewam, a te cholerne palmy rosną na skale???

Zaczęło lać. Na szczęście w botaniku są liście, które są naturalnymi parasolami...
Z palmetum przez Auditorio udaliśmy się na plac hiszpański (Plaza de Espana), podziwiając port. Skuter zostawiliśmy pod botanikiem. Niech schnie... co za absurd, żebym w Afryce chodził w kurtce...
Na historycznym placu jest duża fontanna
W tle widać góry, za nami ocean. I to palące słońce. Upał nie do zniesienia. Wzięliśmy kilka kremów z filtrem. Tylko po co??? Ciągle pada. Asfalt jest już mokry jak brzuch ryby... Gorąca afryka...
Poszliśmy do knajpki na obiad. To też okazało się wyzwaniem, gdyż pomimo wczesnej godziny, kuchnia była już zamknięta. Znaleźliśmy inna. W menu były ryby. 4 różne w jednym daniu. Zamówiliśmy je. Pierwszy raz w życiu jadłem... szaszłyka z ryb
Wracając, z wielkim zdziwieniem zobaczyłem osobę sprzątająca plac. Zamiatała... liściem z palmy. Renia postanowiła również spróbować. I powiem Wam, że to działa. 
A dodatkowo, po zakończonej robocie, można, po prostu na nim odlecieć...
Niestety, nie udało jej się wystartować...
W sobotę mieliśmy wejść na Teide. Mamy wejściówki na godzinę 6. Prognoza pogody, jak i ostrzeżenia mówią, że nie mamy ruszać się na wulkan. Zostaliśmy więc. Na kamerkach widać nic. A gdy się przejaśniło, widać... śnieg...
Przejaśniło się!!! Podjechaliśmy skuterkiem pod volcano Fasnia. Skuterek nie dawal rady, część prawie pionowych dróg trzeba było pokonać pieszo.


Po chwili chmury przyszły i zakryły wszystko. Widoczność spadła do 5ciu metrów. Bałem się, że nie dam rady zjechać, na szczęście, parę metrów niżej chmura ustąpiła. I pojawił się piekny widok na ocean. Zjazd skuterkiem zagotował mi hamulce, musieliśmy przeczekać, aż ostygną. Jedziemy zakosztować kąpieli w ciepłej wodzie oceanu atlantyckiego.
3majcie kciuki. Jutro powinny zrealizować się moje marzenia. Na szczęście w głowie mam marzeń tysiące, więc nadal będę miał o czym marzyć. Jeśli pokona nas śnieg, wiatr lub deszcz, to po prostu ponownie kupię bilety na teneryfe. 

Kochanowski napisal: nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy... Parę dni temu gnu pojechała w Polsce na narty. Wyprawa się trochę jej nie udała, bo w Zielincu, na stokach, zamiast śniegu, wesoło zieleniła się trawa. 
Przewidywałem różne scenariusze wejścia na Teide. Deszcz, burza, brak kondycji, załamanie psychiczne, ból nogi. Co jeszcze mogłoby pójść nie tak?  Przez myśl mi nie przeszło, że zostaniemy zatrzymani przez policję z informacja, że droga jest zamknięta z powodu... lodu. Na wysokości polskiego Zielinca, w klimacie subtropikalnym jest lod. Jadąc pod górkę, zacząłem odczuwać chłód. Myślałem, że zmęczenie, bo na Teide termometry w internecie wskazywały 9 stopni. Jednak to tylko propaganda, bo wychodzi na to, że jednak dobrze odczuwałem i temperatura zbliżała się do zera,... wulkan jest zamarznięty.
Organizujemy kolejna wyprawę w ciągu najbliższych tygodni...


Wiecie, co powoduje szybsze bicie serca? Jest 6 rano, jesteśmy w samolocie, niebo dziś jest bezchmurne, temperatura powietrza jest wyższa, niż w najcieplejsze dni, gdy tu bylismy

Komentarze

  1. Fajnie tam u Was... powodzenia w dalszej realizacji marzeń

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas na takie piekne agawy jeszcze nie ten klimat... ale można pomyśleć o jakiejś zielonej ścianie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

dubaj? plus kutaisi z WDC

Juz po operacji, czas na Hohe Wand 12 sierpnia

24.12 Święta w Alpach?