ferraty Wielkanoc

Wyjazd w niedzielę, o 4tej rano.
Jedziemy do Hirshbach, tam robimy ferratki, zostajemy na noc, rano powtarzamy.
Bierzemy line, będziemy zjeżdżać.

Jako alternatywna przygodę, gdyby pogoda była do bani, proponuję wyjazd w piątek wieczorem, do Vent.
Chętnych proszę o wpisy. Standardowo dzielimy się kosztami 😀

1.ja
2. Brydzia
3. Renia
4. Tymek
5. Milan

Zacznijmy od początku, bo wielu się gubi i nie wie, co to jest via ferrata. Z włoskiego to po prostu droga okutą. Jest to nic innego, jak szlak turystyczny, przygotowany do autoasekuracji dzięki żelaznej linie. Ferraty powstały we Włoszech jako... sprzęt militarny. Służyły  żołnierzom jako ułatwienia w przemieszczaniu sie. Były to czasy, gdy polski nie było. Pierwsza wojna światowa. I walka między królestwem Włoch, a austrowegrami. A biorąc pod uwagę, że byliśmy pod zaborami, można powiedzieć, że... włosi walczyli również z nami...
Główną różnicą między asekuracją na via ferracie i we wspinaczce jest współczynnik odpadnięcia, który podczas wspinaczki nie przekracza 2, zaś na via ferracie może być znacznie wyższy. Dzieje się tak, gdyż krótki i stały odcinek liny pomiędzy uprzężą a karabinkiem może być znacznie krótszy od długości lotu, zależnej od odległości pomiędzy kolejnymi punktami zamocowania liny asekuracyjnej. Ludzkie ciało, podobnie jak wiele elementów sprzętu wspinaczkowego, nie jest w stanie wytrzymać tak wysokich współczynników odpadnięcia, powstało więc wiele urządzeń działających jako absorbery energii czy stopniowe hamulce. Ich celem jest rozproszenie energii działającej na ciało w taki sposób, by zmniejszyć działające siły do wartości uznawanych za bezpieczne. Via ferraty postrzegane są jako znacznie bezpieczniejsze niż wspinaczka klasyczna, jednak podczas odpadnięcia z uwagi na wysoki współczynnik odpadnięcia, jak i wystające stopnie, rumowiska itp., istnieje ryzyko kontuzji.
Sprzęt niezbędny do asekuracji na via ferracie to: uprząż wspinaczkowa i lonża koniecznie z absorberem energii. Zaleca się używanie również kasku. Przydatny też jest jeden ekspres. Zestawy do via ferraty dostępne w handlu są zazwyczaj projektowane na osoby dorosłe. Dzieci powinny posiadać pełną uprząż oraz absorber energii odpowiedni do ich masy. Mogą też być asekurowane przez inną osobę.

Korzystający z via ferraty nie potrzebuje własnej liny wspinaczkowej ani stosowanych we wspinaczce przyrządów asekuracyjnych.Ferraty mają różne trudności, najczęściej spotykaną skalą ich opisu jest skala literowa od A (najłatwiejsza) do G (najtrudniejsza), skupiająca się wyłącznie na trudnościach technicznych. Tyle teori (dziękuję cioci Wiki za pomoc). 
Ruszamy oczywiście z dużym opóźnieniem, gdyż... sen był krótki. Jedziemy przez Dresden. Bez przygód docieramy na parking w Hirsbach. Tu pierwsza niespodzianka. Pełno samochodów.  Chlopcy wyciagneli swoje monocykle i na nich się poruszali. Troszkę zaniepokoiłem się o to, czy przeżyją i wrócą że wszystkimi zębami. Wiem, że my, dorośli, sflaczali, polamalibysmy się na tym...





Wyszliśmy w stronę komina. Ominęliśmy ferrate po lewej, planuje jutro tu wejść, nie tracąc dziś na nią siły. W planach jest też, by jutro pozjeżdżać  tu na linie. Moja mamcia utknela w kominie. Stwierdzila: Ja pie!@# ku$#@mać nie dam rady. Odpowiednio umotywowana odpoczęła i dała radę :)
Największy problem był, by przekonać ją do wyrestowania. Panicznie boi sie puścić...
Dla niektórych to właściwie pierwsza ferratka w życiu. Renia jest jeszcze uśmiechnięta...
Schodzimy leśnym szlakiem. Chłopaki na monocyklach pomknęli do przodu. Starszyzna została. Dobrze, niech się bawią. Tymek zabrał kluczyki od auta,
Spotkaliśmy się  przed "główną" ferratą. Młodzi i ja zrobiliśmy trudną część, mama obeszła wejście lasem!!! i mkniemy po dość ciekawej ferratce


W pewnym momencie mama straciła oparcie dla stóp. Wpadła w panikę. Kazałem jej puścić się. Adrenalina, wysokość, endorfiny, czy co tam jeszcze, dały jej nadludzką siłę do wiszenia na jednej ręce. W oczach prawdziwe przerażenie. We mnie troszkę strachu, czy mamcia nie zejdzie na zawał. Nie wziałem liny, żeby ją opuścić, więc podczepiam ją taśmą i ściągam. Po zrobieniu pierwszej części, zdobywamy szczyt
Ruszamy do drugiej części. Jest tu fajne miejsce...
Silne wiatry powaliły drzewa, mam mały problem ze znalezieniem jaskini. Ale jako, że byłem tu kilkanaście razy, w końcu ją znalazłem


Wracamy na parking, gdzie spędzamy noc. Młodzież nalewa nam wina, rozpalamy grilla, Ci porządni wskakują do strumienia, by sie umyć
Są święta, więc Świątecznie jemy. Sałatki, mięko, jajka, wino i piwko. Jak może być jeszcze lepiej?

W poniedziałek trochę się chmurzy. Idziemy na ferratkę. Mamcia robi dwa kroki i odmawia wejścia. Chłopaki próbują wejść na monocyklach. Celem jest kilka zjazdów na linie. 
Pierwszy zjazd, z prośbą o porzegnanie się ze światem. I dobre miejsce na Powązkach...
Młodzi nie mają spd. To im mega utrudnia

Zaczęło padać, więc schroniliśmy się w grocie. Później poszliśmy: Ja i Renia na 4tą część ferraty, Milan, Tymek i Brydzia na komin. Jak sie później dowiedziałem, tylko Tymek zjeżdżał. Milan i Brydzia kategorycznie odmówili. Doszliśmy do ferratki
Dwa kroki i Renia sie poddała. Nie wiem dlaczego, ale mówi, że ręce ma jak z waty, podobnie z nogami. Ja, sflaczałyinwalida z radością dygnąłem feeratkę. Poszliśmy na bambino

Wracamy do auta. Koniec przygody. Może następnym razem udasz się z nami?
Zapewne pojedziemy do Austrii.
W drodze do Polski lało. Pojawiła się nawet tęcza...
Podwójna. Czyli gdzieś tam powinny być dwa garnce złota?

Koszty transportu:
750zł. To daje 150zł na osobę. Myślę, że to niewielka kasa na dobrze spędzone święta.

P.S. Zarówno Renia jak i Brydzia dzień po powrocie do kraju udaje roboty...

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

dubaj? plus kutaisi z WDC

Juz po operacji, czas na Hohe Wand 12 sierpnia

24.12 Święta w Alpach?