24.12 Święta w Alpach?
Jeśli noga mi na to pozwoli, chciałbym spędzić Święta BN w Breslauer hutte
Kto chętny?
Plan:
Wyjazd w piątek 22.12, popo. W sobotę mamy wejść do schronu. 23, 24, 25 jesteśmy w schronie. Ja raczej nigdzie nie pójdę...
Powrot: wcześnie rano 26.12 opuszczamy schron. Ruszamy w dół i idziemy na ferraty.
Lista
1. Ja
2. Renia
3. Piotrek
4. Piotrek
Czyli jest nas 4 osoby. Różowa strzała jest zwarta i gotowa.
Wyruszyliśmy w piątek po południu. Pogoda i humory dopisywały. Jestem wyczerpany psychicznie i fizycznie. W górach cała moja nadzieja. Albo złapię oddech, albo jest po mnie. Z Warszawy przyjechała do mnie Renia. Przyjechała samochodem, bo... do pociągu by się nie zmieściła. Milion walizek, toreb i plecakówJak zobaczyłem, co ma w aucie, to wezwałem Tymka, by pomógł wynieść bagaże.
Tak, to wszystko Reni. Łącznie z tym co na stole. Przypomniałem jej, że trzeba to na plecach wnosić do schronu, zrobiliśmy przepak....Dojechaliśmy do Wro po Piotrków. I pojechaliśmy do Bolesławca, gdzie na stacji uzupelniliśmy zapas paliwa. Stery w aucie przejęła Renia. Poszedłem w kimę. Obudziłem się i zobaczyłem nic. Wjechaliśmy w burzę śnieżną. Pioruny, zero widocznoiści, biała droga. Zjechaliśmy na parking, gdzie przeczekaliśmy na poprawę warunków. Owszem, moglibyśmy jechać dalej, tylko... po co? Zdrowie, bezpieczeństwo najważniejsze. A ja szczerze... nie mam sił. motywacji też zbytnio nie. miesięczna gonitwa mnie wykończyła. Calkowicie. Po krótkiej przerwie i odczekaniu na piaskarki, których wyprzedzanie, jak wszyscy wiedzą, może słono kosztować, różowy rumak ruszył pod wodzą naszego rodynka w dalszą podróż. Dopiero pod munchen przejąłem stery. Przed Vent czekała nas niemiła niespodzianka. a nawet dwie. Pierwsza to korek. Okazało się, że droga w kierunku Włoch jest zamknięta, więc prawym pasem dojechaliśmy do skrzyżowania i skręciliśmy. Nasza radość nie trwała długo, gdyż... nasza droga również była zamknięta. Czekaliśmy na odśnieżenie.
W końcu dotarliśmy pod płatny parking pod Seilbahnen, nad rzeczką Venter Ache. Miejscowość Vent, położona jest na wysokości 1980 metrów nad poziomem morza, a kawałeczek dalej znajduje sie najwyżej położone w Austrii gospodarstwo- Rofenhöfe. Samo Vent położone jest na końcu (początku???) doliny Ventertal. Po kolejnym przepaku i opłaceniu 6 Euro haraczu za parking ruszyliśmy nartostradą w stronę Breslauer.
Zatrzymaliśmy się na piwo w Panoramarestaurant Stablein. Tutaj podjęliśmy decyzję, że jest zbyt późno i zbyt ciężkie warunki by iść dalej.
Podzieliliśmy się na dwa obozy. Zeszliśmy do auta. Piotrki pojechały do schroniska, a my poszliśmy spać do hotelu, by rano zaatakować dojście do schronu. Nie ryzykowaliśmy, że ponownie droga będzie zamknięta. Z samego rana, po śniadaniu, ruszyliśmy.
Nawiany na stoku śnieg przekonał mnie do poddania się. Nie mogłem iść. Renia była załamana. Pierwsze wyjście (drugie) i porażka. Powiedziałem jej, że ma iść w stronę furtki, to zobaczy, co mam na myśli. I szok. Okazało się, że warunki są lepsze niż na ratrakowanym terenie (!!!). Niestety moja kondycja, a właściwie jej brak, jak i mój stan fizyczny, nie pozwoliły mi iść normalnie. Porzuciłem plecak, który Renia doniosła mi do schronu ( baaardzo dziękuję). Jako, że Renia musiała wracać się po plecak, dotarłem do Winterraumu pierwszy.
Ogarnąłem, i rozpaliłem w piecu. Według książki, od dwóch tygodni nikogo nie było. Gdy Renia doszła, padła. Ja zrobiłem swoje słynne spagetti. Do wieczerzy wigilijnej usiedliśmy mało tradycyjnie...
Wino i spagettiNawet, by było bardziej świątecznie, udało się świeczki zapalić :)
Wodę braliśmy z roztopionego śnieguByło bardzo mało opału. Na szczęście wiedzialem, że trzeba wyjść, obejść budynek, wejść do "piwnicy" i tam jest zgromadzony opał. I szok. Wszystko zaypane śniegiem. Tylko 10cm drzwi od góry jest dostępne. Nie mam łopaty. Zacząłem odkopywać... patelnią, jedna rączka nie wytrzymała... Poszliśmy spać. Śniłem koszmary, majaki senne. Paczki, palety, opóźnienia. W sumie jestem tak wykończony, że zupełnie nie pamiętam co się działo. Zostawiłem w Maladze na początku grudnia swój zegarek i czas... przestał istnieć. Kolejny dzień spędzamy w schronie. Mieliśmy robić nic. Ale gdy wiatr na chwilę ucichł, wyszliśmy na najbliższy szczyt.. szybko się ściemniło...
Po zejściu chłopaki różowa strzała na nas czekała. Bez kluczyków, bo kluczyki miały piotrki, które... poszły zwiedzać. Gdy przyszli, ruszyliśmy dw stronę ferraty.
Ferratę ukończyłem tylko ja...
Doświadczenie i determinacja :)Ten mały niebieski punkt, to ja :) (kto bystry, może wypatrzy)
Zejście z ferraty dało mi popalić. najpierw zaśnieżone, później oblodzone. Ale... Czuję, że żyję
Rozliczenie kosztów:
PALIWO 970 zł
PARKING 6 Euro czyli 26 zł
Co nam daje 1000zł do podziału na 4. Numer konta 98291000060000000004945809
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSpokojnie jak pogoda pozwoli to pochodzimy za Ciebie :)
OdpowiedzUsuń