Giewont 10.04 [kasprowy]
Start z Krakowa, około 7.30. Powrót do Poznania, po zejściu... zapewne klasycznie, Małąłąką
Osoby:
Ja
Tymek
Justyna
Plan był. Ale plany maja to do siebie, że są elastyczne niczym auta błyskawicy. Nie wyszło tak jak sobie wymyśliłem. Padła idea- Ski. Tymek zamierza wejść na Kasprowy na nartach. My pieszo, przez Myślenickie Turnie.
Wstaliśmy rano. Zjedliśmy śniadanie w Hiltonie, spakowaliśmy sie i wyruszyliśmy z Krakowa do Zakopanego. Zaparkowałem na Kasprowicza, zapłaciłem daninę (30zł) i ruszyliśmy w stronę Kuźnic (1010m n.p.m). Za każdym razem jak tu jestem wyobrażam sobie transport rudy żelaza drogą pod reglami (drogą żelazną) do Doliny Kościeliskiej. Doszliśmy do wypożyczalni. Tymek założył skitury i razem ruszamy w stronę szczytu. Idziemy w stronę Bystrej Polanki. Początkowo młody niesie narty w rękach, gdyż w dolnej partii jest mało śniegu i dużo odkrytych kamieni. Ale szybko się zmienia klimat. Robi się biało. Trochę pada :( lekko wieje.
Idę na lekko, bez placaka. Pierwsza zimowa wyprawa od wypadku. Za myślenickimi widoczność drastycznie spada.
Przed szczytem zobaczyliśmy... Tymka. zboczył ze szlaku i doszedł do nas. Na szczycie zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie. Młodego poinstruowałem, że ma jechać po łuku w prawo. Wiedziałem, że jest szansa, że wyląduje po drugiej stronie Tatr, ale... Wiem, że nie zginie.
A jeszcze 80lat temu byłby tu tylko wiatr...POniżej jest knajpa i stacja kolejki. Tam już nie schodziliśmy. Bo i po co?
Jest sukces. Dotarliśmy do samochodu, w którym Tymek zapuszczał już korzenie (on zjechał w kilka minut). Ruszyliśmy do domu. Czas przejazdu 5 godzin 17 minut :)
Komentarze
Prześlij komentarz