Kolejny wypad

 Cześć. 

Ponieważ często zadajecie mi pytania, czy się gdzieś nie wybieram, dlaczego nie pojawiają się nowe posty, publicznie wyznaje, że w najbliższym czasie nie wybieram się w góry.


Jakoś nie mogę pozbierać się po tym, jak nie pojechałem na czterotysięczniki do Włoch.

Stracilem i zapal i chęci by cokolwiek organizowac. Gdziekolwiek jechać.

Upały też na mnie źle działają. Myślę, że kolejnym wypadem będzie realizacją niespełnionych szczytów w przyszłym roku.

Oczywiście nie jestem wstanie wytrzymać i .. krótkie wypady zaliczam. Ostatnio byłem na Giewoncie z Julka i Tymkiem.

Pojechałem też z Tymkiem rowerami do Tatralandii

Sobota 27 sierpnia. Umówiłem się z Bartkiem i Ania na ściankę. Na godzinę 10. Rano szok. Nie ma moich butów wspinaczkowych. Jade do biura, też ich nie ma. Sruu. Kupię nowe, stare i tak są na wyczerpaniu. Ale to później. Wsiadam na skuter i jade do kinepolis. Pogoda jest fatalnie. Pelne Słońce. Zero chmur. Jest gorąco. Mój strój: krótkie portki, koszulka błyskawicy, tshirt. Jade hetmanska. Czołgam się za osobówka, która jest królem lewego pasa. Ale nie śpieszę się. Inni wyprzedzają nas z prawej. Dojechaliśmy do rolnej. Znudziła mi się jazda 50km/h spokojnie zmieniam pas. Pokazuje się w lusterku, żeby kierowca mnie widziala. Po kilkudziesięciu metrach przyspieszam. Gdy jestem na wysokości przednich drzwi kobieta gwałtownie zmienia pas, wjeżdżając we mnie. Nie mam żadnych szans na ucieczkę. Przy uderzeniu jedna mysl: tym razem umarłem. Lot trwa ułamek sekundy. Leżę na asfalcie. Boli prawa nogą, bolą ręce, ale nimi mogę ruszać. Skuter leży 50 metrów dalej. Zdejmuje kask. Podchodzą do mnie ludzie. Pytają, czy wezwać karetkę, mówię, że tak. Leżę. Ktoś mi podał coś pod głowę. Dostałem wodę do picia, bo Słońce strasznie grzalo. Blada sprawczyni stoi nademna . Mam wrazenie, ze zaraz zemdleje. Wiec uspokajam ja, mowiac, ze nic takiego sie nie stalo, ze przeciez zyje. Poprosiłem o przestawienie samochodu sprawczyni z lewego pasa na prawy. Trzeba zrobić przejazd, bo inaczej karetka nie dojedzie. Rozmawiam z gościem który mi pomógł. Też motocyklista. W końcu nadjeżdża karetka, usztywniają mi nogę, wkładają na noszę i do karetki. Gdy trwają czynności konserwująco czyszczące:) mojej osoby zbliża się do mnie policja.

- dzień dobry- mowia z daleka

- zwariowaliście??? - pytam. Widzę konsternację na ich twarzy. - jaki dobry, skoro leżę w karetce

- aa, witam, odpowiada policjant z uśmiechem

- witajcie

- co się stało?

- pani próbowała nauczyć mnie latać. Niestety, słabo mi poszło, i skórę na asfalcie zostawiłem.

Po kilku minutach policjanci mieli przesłuchanych świadków. Spytałem, czy może ktoś miał kamerkę, bo chetnie bym filmik wrzucił na YouTube.  W końcu taki lot, to nie byle co. Nikt tego niestety nie nagrał. Wylądowałem w szpitalu. Zlamana guzowatosc kości, zlamana piszczel, uszkodzone więzadło. Prawy łokieć szyty. Brak skóry na prawym i lewym łokciu. Zadrapania na całym ciele, z wyjątkiem lewej nogi i głowy. Kask mnie ochronił. Dwa tygodnie ręce sztywne, goiły się. Nogą minimum półtora miesiąca w ortezie, sztywna. Później rehabilitacja



noga w gipsie, szpital bez klimatyzacji


noga w ortezie, nadal szpital

w domu. rąk zginać nie mogę


zagojone ręce
10.10. Pojechałem na przegląd do doktorka. Najpierw zdjęcie. Dwa dni dzwoniłem na rtg, żeby ustalić, że nie muszę się rejestrować wcześniej, tylko przyjść z marszu...
Napisałem SMS do mojego doktorka rodzinnego, że chciałbym się zaszczepić. Grypa i covid. Wypisał receptę i zaprosił do siebie... w poradni zrobiłem fotkę, dwa ujęcia i... zacząłem czekać pod drzwiami. W końcu, trochę manipulując numerkami, dostałem się do doktorka. Chyba najlepszy lekarz w całym szpitalu. Uśmiechnięty, gadatliwy, a nie jak buraki z oddziału, dla których mowa jest cenniejsza od złota. Mam zacząć rehabilitację i przestać używać ortezy. Po powrocie do domu zacząłem wysyłać maile do punktów rehabilitacyjnych.  Ciekawostka. Większość punktów z umową na nfz, nie ma podanych adresów mailowych...
Po kilku minutach oddzwania do mnie rejestracja. Nie. Nie chce dzisiaj zaczynać. Chcę jutro, po 17. Ok, nie ma problemu.
A więc można? Można. I tu się rysuje podział na Polskę a, i Polskę b. Masz maila i umiesz go obsłużyć, należysz do Polski a i umawiasz się od razu. Tylko każda wizyta to prawie 200zl. A jeśli chcesz iść na nfz, musisz uzbroić się w cierpliwość, i dzwonić na numery telefonów, które nie odbierają, albo są zajęte. Mnie nie stać na nfz.


Komentarze

  1. Adi, jeżeli byś jednak planował zmienić zdanie to wiesz gdzie mnie szukać :) w dniach 27.08-02.09 na pewno będę w górach, ale gdzie i z kim to jeszcze nic nie wiem. Może te Bałkany...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

dubaj? plus kutaisi z WDC

Juz po operacji, czas na Hohe Wand 12 sierpnia

24.12 Święta w Alpach?