a może pizgać wszystko i wyjechać w Bieszczady? start 25.10

Pociagiem do Rzeszowa. A później traficarem. Koszt 140zl plus 1,2zl za kilometr W końcu nastąpił piatek, piatunio. Jadę w dzikie Bieszczady. Wszyscy zrezygnowali z wyjazdu, więc będę w zarabistym towarzystwie. Tylko ja i ja. Na dworzec pojechałem skuterem, mam nadzieję, że będzie na mnie czekal. Wchodzę do pociagu, pocichutku zajmuje swoją prycze. I zasypiam. Chwilę przed zaśnięciem daje ogłoszenie na blabla, że z Rzeszowa zabiorę do Wolosatego. Bo choć do Rzeszowa jadę pociagiem, to w Rzeszowie biorę samochod. Wypozyczenie auta kosztowało mnie 532zl, bilety 288. Wyszło dużo taniej, niż jazda samochodem z Poznania, a dodatkowo wyspałem się. Po dotarciu do Rzeszowa odnalazłem swoją dacie sandero. Dacia, jak to dacia, ciosana jest siekierą. Plastiki trzeszczą bardziej niż w moim 30 letnim pasacie... Po chwili dołączyła do mnie blabla Monika. Wysadziłem ją w Ustrzykach Górnych, a sam udałem się do Wolosatego. Tu widać, że wszyscy pierdalneli wszystko i też wyjechali w Bieszczady, parkingi...